Noclegi- kwatery prywatne na ulicy Na ostatnim groszu 80. Totalna porażka. po pierwsze-nikt nie mówił, że będzie to pokój w bloku gdzie mieszkają też właściciele. ale to jeszcze luz. przyjechalam z kolezanką. wchodzimy- otwiera nam facet, którego wygląd pozostawia wiele do życzenia. ani dzień dobry ani pocałuj mnie w d.., ani nie pokazał gdzie pokoj. stoimy jak idiotki w przedpokoju a ten sie rozsiadł w salonie i olewka. w koncu idziemy zaplacic. i tu niespodzianka. przez telefon mowil ze trzeba mu wpłacic na konto polowę - 40 zł. jak dla mnie 40 zł to polowa z 80, wiec podaje mu 40 zl (bo 40 juz dostal na konto) a on chce 50 zl. (?!) cóż trudno. i zaczyna się wprowadzanie zakazów. zakaz prysznica po 22. zakaz rozmów, zakaz glosnego zamykania drzwi. brakowalo tego zeby zakazal oddychac. ogolnie czlowiek czuje sie tam jak intruz. dostep do kuchni? tylko pozorny. :macie zamair gdzies wychodzic- pyta nas chamsko? tak= odpowiadamy. tu pada mordercze spojrzenie. no tak z jakiej racji turysta chce pozwiedzac miasto- widocznie dla tego osobnika to jakis szok. przychodzimy wieczorem, facet zabija nas wzrokiem za to ze korzystamy po 22 z wc. rano oddajemy klucz, i tez ani dziekuje, ani do widzenia, ani zapraszamy ponownie ani wypier****. tylko ostentacyjnie wszedl do pokoju rozgladajac sie czy przypadkiem czegos nie zdewastowalysmy albo czy nie ukradlysmy. Duzo jeżdżę po PL, miałam różne noclegi, gorsze i lepsze, tanszei drozsze ale za chyba lepiej spać na dworcu niż u kogoś z tak zerowym poziomem kultury.